14 maja 2020

Through The Never (film)



Znalezione obrazy dla zapytania through the never
Premiera filmu "Through the Never" była zdecydowanie jednym z najciekawszych wydarzeń roku na rynku muzycznym i filmowym. Czy jednak Metallica udźwignęła ciężar gatunkowy tego typu produkcji?
Sztuka i tradycja filmów muzycznych w kontekście zespołów rockowych w ciągu ostatnich dekad zdecydowanie umarła. Czego - wspominając choćby perełki w postaci "Yellow Submarine" czy "The Wall" - można zdecydowanie żałować. Może właśnie wyczuwając pewną niszę na rynku, a także sentyment fanów do produkcji obrazów tej klasy,Metallica zdecydowała się na realizację "Through the Never". Co znamienne, już na etapie prapromocji sami muzycy nieśmiało porównywali "Through…" raczej do kontrowersyjnego "The Song Remains the Same" Led Zeppelin niż wspomnianych klasyków sygnowanych logotypami The Beatles i Pink Floyd. Jeśli uznać to za właściwy trop w kwestii inspiracji, trzeba przyznać, że Lars Ulrich ze wspólnikami popełnili podobne błędy jakie zarzucano swego czasu twórcom "Schodów do nieba".

Już podczas oglądania filmu nasunęła mi się myśl, że całość miała chyba wyglądać inaczej niż ostatecznie zaprezentowano to widzom. Sam zamysł, by połączyć spektakularny koncert (o czym poniżej) z fabułą można uznać za bardzo interesujący. Szkoda, że wykonanie wprawia raczej w konsternację, niż w podziw. Samą historię można streścić w paru zdaniach, zaś jej łączny czas trwania to kilkanaście minut. Główny bohater o ksywie Trip (grany przez Dane’a DeHaana, którego kunszt aktorski polecam jednak podziwiać w tegorocznym "Drugim obliczu") jest członkiem zespołu technicznego Metalliki. Otrzymuje specjalne zadanie dostarczenia na koncert tajemniczej przesyłki, której zawartości - UWAGA SPOILER! - widz ostatecznie nie poznaje (mina Tripa otwierającego torbę podpowiada co najwyżej, że mogą znajdować się tam: a. gitarowa kostka przeznaczenia     z "Pick of Destiny", b. pierwsze egzemplarze nowej płyty Metalliki, której tytuł to "Lulu 2: Revenge of Lou Reed", c. setlista nadchodzącej trasy zespołu obejmująca tylko utwory       z "ReLoad" i "St. Anger"). W czasie podróży na drugi koniec miasta, nasz bohater przeżywa wypadek samochodowy, trafia w sam środek zamieszek i - jakby nieszczęść było mu mało   - podpada przywódcy sporej bandy chuliganów, który swój wizerunek podpatrzył u Bane’a, antagonisty Batmana z "Mroczny rycerz powstaje". Gdy dodamy do tego zakończenie - UWAGA TU KOLEJNY SPOILER! - sugerujące, że mieliśmy właściwie do czynienia z mrocznym, lynchowskim koszmarem, robi się nawet intrygująco.


Problemem jest jednak sens dodania do tego koncertu Metalliki. Poza może jednym fragmentem - intro do "Wherever I May Roam"  - całość niestety ze sobą nie współgra. Tak naiwne zawiązania do tego, co zespół gra, a co wydarza się Tripowi, jak wzięcie przez niego do ręki kanistra benzyny akurat w momencie, gdy Metallica rozpoczyna "Fuel" uważam wręcz za infantylne. Oczywiście, obraz jest dowodem na to, że muzyka grupy przez swoją sporą, mimo wszystko, rozpiętość stylistyczną może mieć uniwersalne zastosowanie - obrazując zarówno agresywne, szybkie momenty jak i chwile zadumy oraz refleksji. Odnoszę jednak wrażenie, że całokształt miał nieść ze sobą dużo głębszy przekaz. Liczy się droga, nie cel - zdają się chcieć powiedzieć nam twórcy, przedstawiając industrialną wersję "Alchemika" Paula Coelho. Szkoda, że robią to jąkając się, dukając i sepleniąc.


Sam koncert wypada bardzo dobrze. Muzycy są w wyśmienitych formach i humorach, choć w kilku momentach można wyczuć pewną nienaturalność sytuacji. Choćby wtedy, gdy James Hetfield "gra" złość na ekipę techniczną z powodu awarii mikrofonu. Świetnie wykorzystano także technologię 3D. Niejednokrotnie mamy wrażenie, że jesteśmy albo wśród fanów pod sceną albo wręcz koło muzyków na niej. Sam kilkakrotnie bliski byłem przerażenia, że gitarzyści wybiją mi oko gryfami, a podniecony Lars Ulrich uderzy pałką perkusyjną.


Główną rolę odgrywa jednak sama scena, na której dzieje się więcej, niż miało miejsca w czasie ponad 30-letniej historii grupy. W czasie "Ride the Lightning" mamy skrzące się prądem krzesło elektryczne, w czasie "And Justice For All" gigantyczny posąg Temidy, która w czasie tradycyjnego rozpadania się pod koniec utworu prawie niszczy perkusję Ulricha i wypada na salę kinową. Gdy zespół gra "Cyanide" nie mogło zabraknąć trumny znanej z okładki "Death Magnetic", zaś pod koniec "Enter Sandman" scena praktycznie cała się rozpada jak w okresie trasy promującej "Load". Całe szczęście Metallica zna też umiar. Gdy od efektów specjalnych zaczyna nas już mdlić, muzycy kontynuują show, grając "garażowe" "Hit the Lights". "Fajerwerki nie są nam potrzebne" - zapowiada utwór Hetfield i to, wraz z zagranym na koniec przy (prawie) pustej sali oraz napisach instrumentalnym "Orion", najtrafniej definiuje fenomen zespołu. Zaryzykowałbym nawet tezę, że to najszczerszy i najlepszy fragment "Throug the Never".


Na uwagę zasługuje także sam początek filmu pokazujący przygotowania do koncertu. Mamy tu: zarówno fanatycznego fana otwierającego listę kolejkową przed halą, gdzie ma odbyć się show, przyjazd na miejsce swoim własnym samochodem Hetfielda, sympatycznie rozmawiającego z ochroną Kirka Hammetta (stereotypowo już z gitarą na ramieniu), a także dyrygującego zapleczem Ulricha z charakterystycznym dla siebie ADHD. Wisienką na torcie jest przedstawienie Roberta Trujillo, którego rozgrzewka na basie - jeśli wierzyć filmowi - wywołuje podobne efekty, jak spacer Godzilli ulicami Brooklynu.


Ciężko jest ocenić jednoznacznie "Throug the Never". Jako połączenie koncertu z filmem fabularnym wypada dość słabo i siermiężnie. Jeśli jednak pójdziecie do kina z nadzieją zobaczenie solidnego występu Metalliki zdecydowanie się nie zawiedziecie. Miejmy nadzieję, że podobne show Czterej Jeźdźcy dadzą wkrótce w naszym kraju promując nową płytę. 

16 października 2016

Metallica udostępniła klip do „Hardwired”

Co rusz pojawiały się kolejne informacje dotyczące następcy „Death Magnetic” z 2008 roku. Jeszcze w marcu 2015 roku Lars Ulrich stwierdził, że formacja ma 20 gotowych utworów. Natomiast w październiku 2015, Metallica udostępniła film ze studia nagraniowego potwierdzając, że rozpoczęła pracę.
W 2016 roku James Hetfield w jednym z wywiadów przyznał, że utwory są na etapie miksowania i premiera krążka odbędzie się jesienią. Niemiecki dziennik „Bild”doniósł, że krążek ukaże się 14 października 2016 roku. Wytwórnia Universal jednak nie potwierdziła tych informacji.
Fani tymczasem się niecierpliwili, bo ile można czekać na nowy album zespołu? W końcu Metallica postanowiła skrócić mękę swoich wielbicieli i poinformowała, że najnowszy studyjny album będzie nosić tytuł „Hardwired…To Self-Destruct” i ukaże się 18 listopada 2016 roku. Co więcej wydawnictwo to będzie składać się aż z dwóch krążków. Za produkcję materiału odpowiedzialny jest Greg Fidelman.
Kapela udostępniła pierwszy singiel z nadchodzącego albumu. 
Krążek można już zamawiać w przedsprzedaży na oficjalnej stronie Metalliki. Do wyboru są wersje na CD, winylu, wersja elektroniczna, jak również wydanie deluxe.
Jakie utwory znajdą się na „Hardwired…To Self-Destruct”?

Tracklista:

CD1:

  1. Hardwired
  2. Atlas, Rise!
  3. Now That We're Dead
  4. Moth Into Flame
  5. Am I Savage?
  6. Halo On Fire
CD 2:
  1. Confusion
  2. Dream No More
  3. Man Unkind
  4. Here Comes Revenge
  5. Murder One
  6. Spit Out The Bone 
Metallica kazała czekać fanom aż 8 lat na nowe nagrania. Lars Ulrich przyznał, że nie mógł się doczekać momentu, gdy w końcu zespół podzieli się ze swoimi fanami nową muzyką:
Szaleliśmy w studiu z Gregiem od czasu do czasu przez 18 miesięcy. Znowu uruchomiliśmy silniki kreatywności. Dzielenie się nową muzyką, atakowanie nią was prosto w twarz i wszystko co jest z tym związane - to właśnie kochamy robić najbardziej
.

9 października 2016

Metallica „By Request” na Narodowym – relacja z Sonisphere Festival 2014 w Warszawie


Metallica wróciła do Polski w ramach specjalnej trasy „By Request”, w której to fani  układali setlistę spośród wszystkich utworów grupy. Co więcej – formuła „By Request”, oprócz głosowania internetowego, obejmowała także głosowanie sms-owe w dzień koncertu. Jeszcze w dniu koncertu fani mogli zdecydować, jaki będzie ostatni utwór koncertu  – ‚Fuel’, ‚The Day That Never Comes’, czy może ‚The Call of Ktulu’.

Stadion był zapełniony praktycznie do ostatniego miejsca. Tuż po 21.00 na telebimach ukazała się zajawka trasy „By Request”, a po niej z głośników wybrzmiało ‚The Ectasy of Gold’. Wszyscy chórem wtórowali melodii z taśmy i gdy tylko muzyka się skończyła na scenę wbiegł Lars. Cały stadion zawył z zachwytu. Do perkusisty szybko dołączyła reszta zespołu i zaczęło się od potężnego, thrashowego uderzenia w postaci „Battery”.
Tuż po nim fani usłyszeli monumentalny ‚Master of Puppets’. Cała publika śpiewała do wtóru z Jamesem – zresztą tak było przy każdym kawałku. Atmosfera na trochę się uspokoiła przy ‚Welcome Home (Sanitarium)’ tylko po to, żeby publika mogła złapać oddech przed elektryzującym ‚Ride the Lightning’. Potem mieliśmy „The Unforgiven” i dawno u nas nie grany ‚The Memory Remains’. Cały stadion wyśpiewywał partie Marianne Faithfull. Porywające, koncertowe doświadczenie.
Gdy przy kolejnym utworze James w końcu wyszedł na platformę nad Snakepitem, dookoła niego wyrósł las rąk, zaś Hetfield z chęcią przybijał piątki i nie unikał kontaktu z fanami. Zespół uraczył wszystkich swoim nowym utworem ‚Lords of Summer’. Kawałek świetnie sprawdził się na żywo, co daje nadzieję, że kolejna płyta zespołu będzie równie dobra, jeżeli nie lepsza, od ostatniego „Death Magnetic”.
Następnie poleciały  zapowiedziany przez fana ‚Sad But True’ oraz ‚Fade to Black’. Gdy wybrzmiały ich ostatnie dźwięki światła na scenie skupiły się podeście, gdzie stał Robert Trujillo. To on rozpoczął instrumentalny ‚Orion’, po którym przyszła pora na ‚One’ i laserowe show na scenie. Po nich wybrzmiał chóralnie odśpiewany ‚For Whom Bell Tolls’ oraz kolejny niestandardowy utwór w setliście – zapowiedziane przez kolejnego fana (nazwanego przez Jamesa pierwszym polskim stalkerem Metalliki)  ‚Whiskey in the Jar’. Czas mijał nieubłaganie i przyszła pora na odgrywane setki razy ‚Nothing Else Matters’ oraz ‚Enter Sandman’.
Tak zakończyła się główna część koncertu. Nadszedł czas na encore i uwielbiane przez polskich fanów ‚Creeping Death’. Energia na nowo wstąpiła w publikę i mimo już ponad 2 godzin koncertu, wszyscy szaleli jak na ‚Battery’. Po jego zakończeniu nadszedł finał głosowania na ten jeden, specjalny utwór. Ktulu zostawiło konkurencje daleko w tyle (2000 głosów!), a utwór mimo obaw Jamesa wyszedł perfekcyjnie. Koncert zakończył jak zawsze ‚Seek & Destroy’. Niezmordowani fani szaleli do końca i widać było, że zespół doskonale czuje tę energię. Niesamowita atmosfera.
Metallica po raz kolejny udowodniła, że jest najlepszym koncertowym zespołem na świecie. Koncert był idealny pod każdym względem. Przy tym zespole nawet dźwięk na Stadionie Narodowym daje radę! (przynajmniej w Snakepicie). Może i większość kawałków wiele osób słyszało po kilka lub kilkanaście razy, jednak potężna charyzma zespołu, doskonała atmosfera i ogromna energia sprawiły, że nawet ‚Nothing Else Matters’ słuchało się z niesłabnącą przyjemnością. Już nie mogę doczekać się kolejnej trasy z nową płytą!

3 października 2016

Giganci Metalu

Top 100 Zespołów metalowych wszechczasów: 
1. Black Sabbath
2. Iron Maiden
3. Metallica
4. Judas Priest
5. Motörhead
6. Slayer
7. Megadeth
8. Venom
9. Pantera
10. Śmierć
11. Ozzy Osbourne
12. Queensrcyhe
13. Dream Theater
14. Celtic Frost
15. Manowar
16. Dio
17. Mercyful Fate
18. Helloween
19. Wąglik
20. Bathory
21. Napalm Death
22. Carcass
23. Alice in Chains
24. Sepultura
25. Motley Crue
26. Scorpions
27. Morbid Angel
28. Narzędzie
29. Mayhem
30. Korn
31. Opeth
32. Cesarz
33. Rainbow
34. Soundgarden
35. Exodus
36. Possessed
37. Blind Guardian
38. Cannibal Corpse
39. Testament
40. Faith No More
41. King Diamond
42. Suicidal Tendencies
43. Zaakceptuj
44. Fates Warning
45. Overkill
46. ​​Symphony X
47. Yngwie Malmsteen
48. Kreator
49. Deicide
50. Burzum
51. u bram
52. System Of A Down
53. Candlemass
54. Saxon
55. Slipknot
56. In Flames
57. Rage Against the Machine
58. Children Of Bodom
59. Wojewoda
60. Machine Head
61. Dimmu Borgir
62. Diamond Head
63. Neurosis
64. Metal Church
65. Savatage
66. Type O Negative
67. Darkthrone
68. DRI
69. My Dying Bride
70. Sodoma
71. WASP
72. Nieśmiertelny
73. Iced Earth
74. Twisted Sister
75. Cradle of Filth
76. Ministerstwo
77. Terrorizer
78. Annihilator
79. Gdańsk
80. Dokken
81. White Zombie
82. Hammerfall
Gamma Ray 83.
84. Edge Of Sanity
85. Wita
86. Nevermore
87. Pentagram
88. Budgie
89. Fear Factory
90. Mastodon
91. Meshuggah
92. Entombed
93. Baranek Boży
94. Suffocation
95. Skid Row
96. Raven
97. Therion
98. Trouble
99. Stratovarius
100. Ateista

2 października 2016

Historia Heavy Metalu
Pierwszą grupą grającą muzykę heavy metal w jej rozwiniętym już kształcie, był Judas Priest. W swej symbolice odnosił się raczej do Black Sabbath niż Led Zeppelin czy Deep Purple, rozciągając jej granice do ekstremum. Podstawowymi cechami tej muzyki była ostra i dudniąca praca sekcji rytmicznej, dominacja mocno przesterowanej, ostro grającej gitary elektrycznej (u niektórych grup duetu gitar elektrycznych, u Iron Maiden nawet tria). Największą różnorodność można zaobserwować w rodzaju śpiewu. Wokaliści zaadaptowali wiele różnych stylów – od gardłowego, bardzo szorstkiego śpiewu (Bona Scotta i Briana Johnsona z AC/DC), przez growl, aż do śpiewu czystym falsetem (Mercyful Fate, Stratovarius). Do najbardziej znanych grup heavymetalowych tego okresu należały Iron Maiden, AC/DC, Kiss, Judas Priest, Motörhead, Saxon, Blue Öyster Cult, czy Nazareth.
Początek lat 80. XX wieku był okresem wzmożonej popularności, a jednocześnie wyraźnych jego przemian. Muzyka heavymetalowa, będąca ciągle alternatywnym gatunkiem rocka, zaczyna dominować w radiu i rodzącej się wtedy telewizji muzycznej. Miało to olbrzymi wpływ na zarówno wizualną stronę muzyki, jak i samo jej brzmienie. Początkowo muzyka była ostra i agresywna, w pierwszej połowie dekady osiągnęła surowość znacznie większą niż w poprzedniej dekadzie za sprawą takich zespołów jak Iron Maiden, Saxon, Tank, Raven, Holocaust, Tygers Of Pan Tang czy Battleaxe, jednak w połowie lat 80. nastąpiło stopniowe łagodzenie jej brzmienia. Popularność zyskują takie grupy, jak Europe,Def Leppard, Van Halen, Scorpions, oraz te zbliżające heavy metal niemal do popowego standardu, jak Bon Jovi, Poison. Do muzyki wprowadzono chórki, instrumenty klawiszowe, a do scenicznej praktyki choreografię, fantazyjne stroje i makijaż. Styl ten w literaturze angielskiej zwany hair metal lub big hair metal, ze względu na wielkie tapirowane fryzury noszone przez muzyków, zapewne doprowadziłby do ostatecznego wtopienia się gatunku w główny nurt rocka, gdyby nie pojawienie się grup, należących do nurtów thrash i death metal, co miało miejsce w tym samym czasie. Formacje te spotęgowały surowość heavy metalu, wprowadzając wpływy muzyki punk. Za tymi zespołami poszedł cały legion innych grup rockowych, czyniąc heavy metal, coraz częściej nazywany po prostu metalem, jednym z najpopularniejszych i najbardziej żywotnych kierunków we współczesnym rocku. Z czasem też wykształciła się mnogość podgatunków i stylów metalowych, często łączonych z innymi gatunkami muzycznymi (nu metal, hard core,industrial metal).
Heavy metal to nie tylko gatunek muzyczny, lecz także szeroki nurt we współczesnej kulturze masowej. Gatunek w swej sferze tekstowej odnosił się do modnej fantastyki naukowej, fantasmagorii i humoreski opartej na czarnym humorze. Nie stronił też od poruszania treści religijnych, antyreligijnych, czy satanistycznych. Także niektóre grupy metalowe zaadaptowały w swych tekstach skrajne, neonazistowskie i szowinistyczne treści. Muzyka heavy metal była grana niemal wyłącznie przez białych muzyków, więc często kojarzono ją z pewną formą kulturowego rasizmu. Choć satanizm, rasizm i neonazizm stanowiły niewielki margines tego szerokiego nurtu, wielu zaczęło traktować całą muzykę metalową jako skrajny i schyłkowy gatunek muzyki popularnej. Innym aspektem heavy metalu była jego tajemniczość i surowość, nieodparcie kojarzące się z gotykiem.
Rozpatrywanie muzyki metalowej w kategoriach tradycyjnej estetyki jest bardzo trudne i zwodnicze. Twórcy metalowi, poza wczesnym okresem i czasem hair metal, nie dbali o piękno swej muzyki, przynajmniej w szeroko przyjętym tego słowa znaczeniu. Bardziej interesującym było dla nich wytworzenie odpowiedniego nastroju, zgodność ze standardem i wykonawcza precyzja. Specyfika metalu, a zwłaszcza ekstremalnych jego odmian, powoduje wiele nieporozumień. Zarówno muzykom jak i ich fanom często przypisywany jest satanizm, przy czym zwykle oskarżenia takie wynikają ze stereotypów istniejących w społeczeństwie a nie z analizy twórczości zespołu.
W okresie największej popularności gatunku rynek muzyczny został zdominowany przez trzy nurty – popową nową falę, rock głównego nurtu i sam heavy metal. Właśnie te dwa ostatnie gatunki sobie przeciwstawiono. Główny nurt reprezentowany przez takie grupy i artystów, jak Dire Straits, Sting czy U2, uznano za tzw. inteligentny rock, gdy metalowi nadano miano prymitywnego rocka. Podział taki był bardzo kontrowersyjny, gdyż w swej muzycznej treści heavy metal często był dużo bardziej złożony niż inteligentny rock. W muzyce tej łatwo jest odnaleźć wpływy muzyki poważnej, zwłaszcza baroku. Czołowi muzycy metalowi, głównie gitarzyści, przyznawali się do czerpania motywów z Bacha lub Paganiniego, czasem dosłownie, jak użycie przez Accept fragmentu "Dla Elizy" Beethovena w utworze "Metal Heart". Wiele aranżacji metalowych solówek gitarowych do złudzenia przypomina barokowe aranżacje smyczkowe. Instrumentaliści metalowi często też posiadali znakomite umiejętności techniczne, daleko wyprzedzając muzyków grających inne gatunki rocka czy popu. Z drugiej strony jednak subtelności te były niedostrzegalne dla przeciętnego odbiorcy, który słuchał tej muzyki dla tzw. czadu lub zadymy.
W latach 90. XX wieku heavy metal ciągle był jednym z dominujących gatunków rocka. Jego popularność spowodowała także to, że inne gatunki i style rocka przejęły pewne cechy muzyki metalowej, głównie agresywność i dynamikę.
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Heavy_metal

1 października 2016

Giganci Rocka
Poniżej prezentuję listę stu największych i najbardziej zasłużonych zespołów rockowych:

1. Led Zeppelin
2. Black Sabbath
3. Jimi Hendrix
4. AC/DC
5. Metallica
6. Nirvana
7. Van Halen
8. The Who
9. Guns N' Roses
10. Kiss
11. Aerosmith
12. The Sex Pistols
13. Queen
14. Soundgarden
15. Pink Floyd
16. Cream
17. The Ramones
18. Ozzy Osbourne
19. The Clash
20. Alice Cooper
21. Pearl Jam
22. Deep Purple
23. Judas Priest
24. Iron Maiden
25. Cheap Trick
26. Motörhead
27. Iggy Pop
28. Rush
29. Mötley Crüe
30. Red Hot Chili Peppers
31. Def Leppard
32. The Doors
33. Rage Against the Machine
34. Alice in Chains
35. Aerosmith
36. Frank Zappa
37. The Yardbirds
38. Wishbone Ash
39. Crazy Horse
40. Stone Temple Pilots
41. Rammstein
42. The Kinks
43. Nine Inch Nails
44. ZZ Top
45. Pantera
46. Scorpions
47. Rollins Band
48. Janis Joplin
49. The Smashing Pumpkins
50. Slayer
51. Thin Lizzy
52. Faith No More
53. KoЯn
54. Sonic Youth
55. Blue Öyster Cult
56. White Zombie
57. Heart
58. Anthrax
59. Bad Company
60. New York Dolls
61. Jethro Tull
62. Ministry
63. Boston
64. Steppenwolf
65. The Cult
66. Joan Jett
67. The Rolling Stones
68. Hüsker Dü
69. Megadeth
70. Living Colour
71. Lynyrd Skynyrd
72. Foo Fighters
73. Twisted Sister
74. Pat Benatar
75. Spinal Tap
76. Bon Jovi
77. Hole
78. Marilyn Manson
79. Ratt
80. Green Day
81. The Pixies
82. Queensrÿche
83. King's X
84. UFO
85. Whitesnake
86. Foreigner
87. King Crimson
88. Tool
89. Lita Ford
90. Rainbow
91. Danzig
92. The Black Crowes
93. Lenny Kravitz
94. Yes
95. Fugazi
96. Meat Loaf
97. Primus
98. Mountain
99. Bad Brains
100. Uriah Heep
Źródło: http://www.expowisko.fora.pl/rock-metal,46/100-najlepszych-zespolow-rockowych,62.html

30 września 2016

Historia powstania rocka


Początki rocka datuje się na lata 50. w USA. Muzyka ta powiązana jest z kulturą muzyczną czarnoskórych niewolników w Stanach Zjednoczonych. Ich muzyka przez wiele stuleci przekształcała się, aż powstały takie gatunki jak swing, blues, jazz, które ewoluowały w rhytm and bluesa. Pojęcie to wykrystalizowało się w latach 40. i było określeniem obejmującym różne gatunki muzyki wykonywanej przez czarnoskórych. Charakteryzowała się ona szybkim, akcentowanym rytmem. Biali wykonawcy, grający ten typ muzyki, określali go jako rock and roll. Muzyka rock and rollowa łączyła elementy ,,czarnej’’ muzyki – rhytm and bluesa oraz gospel, mieszając je ze stylami ,,białej” muzyki, czyli country. Pierwszym, kto użył określenia rock and roll był didżej Alan Freed, promujący młodzieżową muzykę. Sama nazwa rock była skrótem od ,,rock and rolla” i pojawiła się w Wielkiej Brytanii w latach 60.
Muzyka rockowa stała się wyznacznikiem młodzieżowej kultury ,,teenagerów”. To zjawisko zaczęło powstawać w Ameryce po II wojnie światowej. Rock skierowany był do ludzi młodych, w prosty sposób opisywał życie nastolatków. Muzycy zaczęli poruszać wcześniej zakazane tematy, oraz wykreowali młodzieżowego idola – zbuntowanego bohatera, odrzucającego wszelkie autorytety. Rock stał się masową formą sprzeciwu młodych wobec uporządkowanego świata dorosłych.
 
Elvis Presley
Pierwszym reprezentantem zbuntowanej młodzieży był Elvis Presley (1935-1977). Wykonawca ten wymieszał rhytm and bluesa, muzykę country oraz pop, przez co jego muzyka była uniwersalna dla wszystkich młodych ludzi. Występ Presleya w amerykańskiej telewizji 28 stycznia 1956 roku w programie Jackie Gleason Stage Show uznawany jest za początek rocka. Zadziorny image Presleya stał się wyznacznikiem rockowego stylu. Od tego czasu zaczął się tworzyć rockowy kulturowy kontekst z charakterystycznym kanonem zachowań i strojem. To wszystko zaczęło określać przynależność i było komunikatorem dla młodzieży, która chciała podkreślić swoją odmienność.
Elvis Presley
Pod koniec lat 50. większość wykonawców zestarzało się i nadszedł czas na nowe pokolenie muzyków. Dodatkowym czynnikiem negatywnie wpływającym na rozwój rocka był fakt, iż wytwórnie muzyczne dostrzegły potencjał komercyjny w tym gatunku muzyki. Producenci zaczęli kreować sztuczne i ,,grzeczne” gwiazdeczki rock and rolla, które jednak straciły swoją zadziorność i nie odpowiadały młodzieży, zaś przypadły do gustu rodzicom. Dopiero wraz z pojawieniem się The Beatles rozpoczął się światowy szał na punkcie rock and rolla.
Pierwszy raz Amerykanie usłyszeli The Beatles 17 grudnia 1963 roku, co zaowocowało niezwykłym zainteresowaniem ze strony młodzieży. Gdy Beatlesi przyjechali po raz pierwszy do USA, ogromne tłumy witały swoich idoli. Od tego momentu ich sława rosła i przeobraziła się w wielki młodzieńczy szał, a nawet kult zespołu powodujący rewoltę obyczajową. Beatlesi stworzyli nowy styl zwany bigbitem, który charakteryzował się szybkim rytmem oraz prostym tekstem. Taneczny charakter muzyki wykonywanej przez Beatlesów oraz nowy image rockowy, zwłaszcza długie fryzury, jak na tamte czasy był obrazoburczy i powodował krytykę opinii publicznej. Ich utwory trwały 3 minuty, co idealnie wpisywało się w słuchowiska radiowe i służyło popularyzacji ich twórczości. Duża popularność Beatlesów była też spowodowana tym, że ich muzyka została zaakceptowana przez rodziców teenagerów.
Od tego czasu na świecie zaczął dominować brytyjski rock na czele z takimi charyzmatycznymi wykonawcami jak The Rolling Stones, Dusty Springfield, The Who, The Zombies, The Animals, Led Zeppelin i wielu innych. Ekscentryczne zachowania frontmanów były negatywnie oceniane przez starszą część melomanów.
Kolejnym ważnym etapem ewolucji rocka był występ Boba Dylan z elektryczną gitarą 25 lipca 1965 roku w czasie koncertu na Newport Folk Festiwal. Dylan wzbogacił rocka o bardziej ambitne teksty piosenek, wyrażające protest i poruszające tematy społeczne. Muzyka rockowa nie była już domeną tylko dla spragnionej wrażeń młodzieży. Przyjmuje się, że ówcześnie pojmowany rock pojawił się w latach 60., wraz ze wzrostem popularności The Beatles i Boba Dylana, którzy uważani są za ,,ojców” tego gatunku. Do jego twórców można też zaliczyć Jimiego Henrixa, który wprowadził już na stałe elektryczną gitarę jako symbol i domenę muzyki rockowej. Fala popularności muzyki rockowej z Wielkiej Brytanii zaczęła ustępować amerykańskiej scenie muzycznej od roku 1967, kiedy to świat zwrócił się z powrotem w stronę ojczyzny rocka.

Cechami rocka jest jego masowość i utożsamianie się z pokoleniem, które go słucha. Muzyka rockowa odzwierciedla poglądy i uczucia danej generacji. Rock stworzył pokolenie, które chciało zmienić świat. W latach 60. to właśnie hippisi podchwycili ideę przekształcenia świata i zaczęli kreować nowy styl życia. Subkultura ta promowała wolną miłość, mieszkanie w komunach, świat bez pieniędzy, pacyfizm. Dzieci kwiatów, jak też siebie określali hippisi, w myśl zasady ,,Make love, not war”, protestowali wobec wojny w Wietnamie, sprzeciwiali się poborowi do wojska. Ruch ten rozwijał się głównie w USA.
Muzyka rockowa nigdy nie była jednolita gatunkowo. Wiąże się to z poczuciem wolności, dużą swobodą twórczą i mieszaniem różnych styli. Występują liczne odmiany muzyki rockowej: piosenka autorska, rock psychodeliczny, rock progresywny, glam rock, punk, hard rock, heavy metal, New Wave, grunge, blues, elektro, folk, country, funk. Obecnie rock stał się pełnoprawnym gatunkiem muzyki popularnej. Wraz ze wzrostem popularności zanikła jego alternatywność i elitarność. Rock jest dobrym, komercyjnym produktem i przenika w wiele dziedzin życia codziennego.
Źródło: http://allyouneedismusic.blog.pl/historia-powstania-rocka/